Och, cóż
za dreszcz rozkoszy mnie do niebem wita,
Gdy
drżący płomyk znicza nade mną zaświta,
Śmigam
ku niemu rączo, gawiedź wrzask podnosi,
Lecz
wtem tłuczek przebrzydły na ziemię mnie kosi.
Zanim znów zacznę opisywać Nędzników, znów przejdę do Rowling. Tym
razem zajmę się dodatkiem zatytułowanym Quidditch
przez wieki. Opisuje ona dzieje tej jakże popularnej wśród czarodziejów
gry.
We wstępie Albus Dumbleodre wspomina o
Kennilworthym Whispie, który „napisał” tę książkę.
Muszę powiedzieć, że jestem zaskoczona.
Poprzednie książeczki, Baśnie barda
Beedle’a i Fantastyczne zwierzęta
były bardzo dziecinne. Idąc dalej tym tropem założyłam z góry,że ta także nie
będzie zbyt wymagająca. Myliłam
się jednak. Ku mojemu zdziwieniu naprawdę mnie wciągnęła.
Rzeczy opisywane w tej książce są naprawdę
fascynujące. Zapoznajemy się dokładnie z zasadami Quidditcha, drużynami i jego
historią. To ostatnie, szczerze powiedziawszy jest najciekawsze. Dowiadujemy
się jak ewoluowały miotły, kafle, złoty znicz, a nawet pętle, w które wrzuca
się kafla.
W zestawie dostajemy także ryciny,
przedstawiające opisywane rzeczy.
Powinnam także wspomnieć, że otwierając
książkę i czytając „pochlebne opinie o książce” urzekł mnie komentarz Rity
Skeeter z Proroka Codziennego: Czytałam gorsze rzeczy.
Linki do recenzji innych mini-dodatków Rowling:
Komentarze
Prześlij komentarz