W trzechsetną rocznicę urodzin w końcu podbiłem świat. Cały świat. Był to dość pamiętny prezent urodzinowy, choć jeśli mam być szczery, zostałem umieszczony na tym świecie, by pewnego dnia nim władać, i tego ode mnie oczekiwano.
Głównym bohaterem Idealnego stanu książki Brandona Sandersona jest Kairominas. Dość skomplikowane imię, dlatego będę go nazywać Kai, tak zresztą tytułuje go autor. Bohater ten jest Bogiem - Cesarzem, wszechwładcą. Ma jednak pewien problem, a nawet dwa, musi umówić się na randkę i stoczyć bój ze swoim arcywrogiem.
Bałam się tej książki. Bałam się dlatego, że przed jej lekturą, przeczytałam już dwie książki Sandersona, które mnie okropnie znudziły. Zobaczyłam jednak grubość książki, książeczki właściwie, 85 stron. Stwierdziłam, że wezmę i może przekonam się do autora. Zaskoczyła mnie ona pozytywnie. Wciąga. Naprawdę wciąga.
U Sandersona lubię to, że ma wielki dryg do wymyślania uniwersów, czego nie można niestety powiedzieć o postaciach. Jego książki, nawet jeśli umiera się przy tym z nudów, warto czytać, gdyż świat są skonstruowane po mistrzowsku. W tej powieści jest tak samo. Mamy cały wszechświat, podzielony na osobne stany, każdy ma inną "tematykę".
Zaskakujące zakończenie, naprawdę daje niezłego kopa.
A dlaczego książka nosi tytuł Idealny stan zostawiam do Waszej indywidualnej interpretacji.
Głównym bohaterem Idealnego stanu książki Brandona Sandersona jest Kairominas. Dość skomplikowane imię, dlatego będę go nazywać Kai, tak zresztą tytułuje go autor. Bohater ten jest Bogiem - Cesarzem, wszechwładcą. Ma jednak pewien problem, a nawet dwa, musi umówić się na randkę i stoczyć bój ze swoim arcywrogiem.
Bałam się tej książki. Bałam się dlatego, że przed jej lekturą, przeczytałam już dwie książki Sandersona, które mnie okropnie znudziły. Zobaczyłam jednak grubość książki, książeczki właściwie, 85 stron. Stwierdziłam, że wezmę i może przekonam się do autora. Zaskoczyła mnie ona pozytywnie. Wciąga. Naprawdę wciąga.
U Sandersona lubię to, że ma wielki dryg do wymyślania uniwersów, czego nie można niestety powiedzieć o postaciach. Jego książki, nawet jeśli umiera się przy tym z nudów, warto czytać, gdyż świat są skonstruowane po mistrzowsku. W tej powieści jest tak samo. Mamy cały wszechświat, podzielony na osobne stany, każdy ma inną "tematykę".
Zaskakujące zakończenie, naprawdę daje niezłego kopa.
A dlaczego książka nosi tytuł Idealny stan zostawiam do Waszej indywidualnej interpretacji.
Komentarze
Prześlij komentarz