Istotnie, powróciliśmy w to miejsce następnego dnia, ale nie po to, by dokonać przeszukania, o którym mówił Jones. Zanim bowiem słońce wzeszło na nowo nad Highgate Hill, rezydencja Bladeston House stała się sceną zbrodni nadzwyczaj okrutnej i absolutnie zadziwiającej.
Biorąc do ręki książkę Anthony'ego Horowitza pod tytułem Moriarty pomyślałam, że zaczynam właśnie czytać fanfic. Jednak w miarę rozwoju akcji byłam coraz bardziej zdezorientowana. I teraz po zakończeniu lektury uważam, że może i był to fanfic, ale wcale się tego tak nie odbierało.
Akcja książki toczy się na przełomie kwietnia i maja 1891 roku. Sherlock Holmes i James Moriarty nie żyją. Na miejsce zbrodni przyjeżdża amerykański detektyw, Frederick Chase, który jest jednocześnie narratorem. Spotyka tam inspektora Scotland Yardu, niejakiego Atheneya Jonesa.
Szybko jednak okazuje się, że to nie wątek Moriarty'ego jest głównym wątkiem powieści, tylko wątek Clarence'a Devereux. Człowieka widmo, największego przestępcy Londynu.
Horowitz utrzymuje styl Conan Doyle'a. Nie można powiedzieć, że poziom, ale styl na pewno. Nie mamy metody tak zwanego "pokoju", tylko poszlaki i podejrzani wyskakują nam na każdym kroku. Chociaż John Watson jest kilkakrotnie wspomniany w książce, ani razu się nie pokazuje. Jego "rolę" przejmuje Chase, a Sherlockiem zostaje Jones.
Muszę także powiedzieć, że książka nie bardzo mnie wciągnęła. Przyjemnie mi się ją czytało, ale moment, w którym nie mogłam się od niej oderwać nadszedł dopiero w dwóch ostatnich rozdziałach.
Samo zakończenie było bardzo zaskakujące. W życiu bym na takie rozwiązanie nie wpadła. Brałam je przez chwilę pod uwagę, ale natychmiast stwierdziłam, że nie ma ono sensu. Tak więc już praktycznie na początku wymyśliłam sobie pewną teorię i jej się trzymałam. Cóż nawet nie byłam blisko.
Pomimo tego, że jest to książka kryminalna, można wyciągnąć z niej parę elementów psychologicznych. Różnego rodzaju wojny przestępczych gangów, walka o nieograniczoną władzę i to co człowiek może poświęcić dla pracy i rodziny.
Na zakończenie dodam jeszcze tylko jedną rzecz : czytając to zwracajcie uwagę na szczegóły, nawet na najmniejsze ...
Biorąc do ręki książkę Anthony'ego Horowitza pod tytułem Moriarty pomyślałam, że zaczynam właśnie czytać fanfic. Jednak w miarę rozwoju akcji byłam coraz bardziej zdezorientowana. I teraz po zakończeniu lektury uważam, że może i był to fanfic, ale wcale się tego tak nie odbierało.
Akcja książki toczy się na przełomie kwietnia i maja 1891 roku. Sherlock Holmes i James Moriarty nie żyją. Na miejsce zbrodni przyjeżdża amerykański detektyw, Frederick Chase, który jest jednocześnie narratorem. Spotyka tam inspektora Scotland Yardu, niejakiego Atheneya Jonesa.
Szybko jednak okazuje się, że to nie wątek Moriarty'ego jest głównym wątkiem powieści, tylko wątek Clarence'a Devereux. Człowieka widmo, największego przestępcy Londynu.
Horowitz utrzymuje styl Conan Doyle'a. Nie można powiedzieć, że poziom, ale styl na pewno. Nie mamy metody tak zwanego "pokoju", tylko poszlaki i podejrzani wyskakują nam na każdym kroku. Chociaż John Watson jest kilkakrotnie wspomniany w książce, ani razu się nie pokazuje. Jego "rolę" przejmuje Chase, a Sherlockiem zostaje Jones.
Muszę także powiedzieć, że książka nie bardzo mnie wciągnęła. Przyjemnie mi się ją czytało, ale moment, w którym nie mogłam się od niej oderwać nadszedł dopiero w dwóch ostatnich rozdziałach.
Samo zakończenie było bardzo zaskakujące. W życiu bym na takie rozwiązanie nie wpadła. Brałam je przez chwilę pod uwagę, ale natychmiast stwierdziłam, że nie ma ono sensu. Tak więc już praktycznie na początku wymyśliłam sobie pewną teorię i jej się trzymałam. Cóż nawet nie byłam blisko.
Pomimo tego, że jest to książka kryminalna, można wyciągnąć z niej parę elementów psychologicznych. Różnego rodzaju wojny przestępczych gangów, walka o nieograniczoną władzę i to co człowiek może poświęcić dla pracy i rodziny.
Na zakończenie dodam jeszcze tylko jedną rzecz : czytając to zwracajcie uwagę na szczegóły, nawet na najmniejsze ...
Link do recenzji innych książek o Sherlocku Holmesie: Arthur Conan Doyle Znak czterech: http://knp-ksiazkinaszapasja.blogspot.com/2016/05/znak-czterech.html
Komentarze
Prześlij komentarz