Ciszlandczycy, chciałbym skorzystać z okazji i pochwalić was za czytanie tej książki. Zdaję sobie sprawę, przez jakie trudności musieliście przejść, by ją zdobyć - w końcu żaden z Bibliotekarzy raczej jej nie poleci, zważywszy na ujawniane w niej sekrety na ich temat.
Muszę przyznać, że gdy skończyłam czytać książkę Brandona Sandersona Piasek Raszida, o której będę teraz pisać, odczułam wielką ulgę. Przyczyna jest prosta, na półkę odłożyłam właśnie bardzo irytującą książkę. Wszystko w tej powieści ma za zadanie irytować czytelnika, od głównego bohatera po jakieś śmieszna i kompromitujące nazwy. Najlepsze w tym jest to, że autor wie o wielkiej frustracji odbiorcy jego dzieła i wcale się z tym nie kryje.
Chciałabym także wspomnieć jak bardzo kocham polskich tłumaczy. Weźmy na przykład tytuł Alcatraz and The Evil Librarians i przetłumaczmy to na Alcatraz kontra Bibliotekarze. Piasek Raszida. Gratuluję pomysłu.
Przechodząc do fabuły. Wątek jest schematyczny. Mamy sierotę, Alcatraza. Alcatraz ma dar niszczenia. Potem pojawia się jego dziadek. Dziadek mówi, że Alcatraz jet wyjątkowy. Wszystko tak jak powinno być, prawda? Następnie jest bitwa z Bibliotekarzami.... Dobra, tyle o fabule.
Rozumiem także, że książka ta jest przeznaczona raczej dla dzieci w wieku 7-10. Jednak Sanderson na każdym kroku podkreśla to, że powieść przeznaczona jest dla czytelników w każdym wieku. Cóż, nie wydaje mi się. Schematyczna fabuła i idiotyczne nazwy naprawdę temu przeczy.
Irytującą rzeczą w tej książce był także humor autora. Sanderson ma poczucie humoru, ale po przekroczeniu połowy powieści, ciągłe powtarzanie tych samych kawałów stało się nużące. Mam świadomość, że niektórym się to może podobać, ale mi nie koniecznie przypadło to do gustu.
Jedno trzeba jednak przyznać Sandersonowi, ma talent. Pomimo wszystkich wad tej książki, dobrnęłam do końca i muszę powiedzieć, ze jeśli dostanę od kogoś drugą część, lub znajdę takową na jakiejś wyprzedaży, najprawdobodobniej sobie ją kupię i przeczytam z ciekawością.
Muszę przyznać, że gdy skończyłam czytać książkę Brandona Sandersona Piasek Raszida, o której będę teraz pisać, odczułam wielką ulgę. Przyczyna jest prosta, na półkę odłożyłam właśnie bardzo irytującą książkę. Wszystko w tej powieści ma za zadanie irytować czytelnika, od głównego bohatera po jakieś śmieszna i kompromitujące nazwy. Najlepsze w tym jest to, że autor wie o wielkiej frustracji odbiorcy jego dzieła i wcale się z tym nie kryje.
Chciałabym także wspomnieć jak bardzo kocham polskich tłumaczy. Weźmy na przykład tytuł Alcatraz and The Evil Librarians i przetłumaczmy to na Alcatraz kontra Bibliotekarze. Piasek Raszida. Gratuluję pomysłu.
Przechodząc do fabuły. Wątek jest schematyczny. Mamy sierotę, Alcatraza. Alcatraz ma dar niszczenia. Potem pojawia się jego dziadek. Dziadek mówi, że Alcatraz jet wyjątkowy. Wszystko tak jak powinno być, prawda? Następnie jest bitwa z Bibliotekarzami.... Dobra, tyle o fabule.
Rozumiem także, że książka ta jest przeznaczona raczej dla dzieci w wieku 7-10. Jednak Sanderson na każdym kroku podkreśla to, że powieść przeznaczona jest dla czytelników w każdym wieku. Cóż, nie wydaje mi się. Schematyczna fabuła i idiotyczne nazwy naprawdę temu przeczy.
Irytującą rzeczą w tej książce był także humor autora. Sanderson ma poczucie humoru, ale po przekroczeniu połowy powieści, ciągłe powtarzanie tych samych kawałów stało się nużące. Mam świadomość, że niektórym się to może podobać, ale mi nie koniecznie przypadło to do gustu.
Jedno trzeba jednak przyznać Sandersonowi, ma talent. Pomimo wszystkich wad tej książki, dobrnęłam do końca i muszę powiedzieć, ze jeśli dostanę od kogoś drugą część, lub znajdę takową na jakiejś wyprzedaży, najprawdobodobniej sobie ją kupię i przeczytam z ciekawością.
Komentarze
Prześlij komentarz